• Turcja przejmuje największą gazetę w kraju - Tureckie władze rozprawiają się z dziennikarzami Media niemieckie jednoznacznie oceniają porozumienie. Piszą, że otwarto bazar. Myślę, że dotychczasowych imigrantów zastąpią Turcy. Bezradność i krótkowzroczność polityków europejskich jest porażająca. Są jednak cytując klasyka plusy dodatnie. Wymiana różnych bezpaństwowców, nie posiadających dokumentów tożsamości lub sfałszowane syryjskie na prawdziwych uchodźców odbieranych wprost z obozów w Turcji, to dobry krok. Kto jednak nad tym zapanuje?

    Jeden z bawarskich politykow okreslil ten deal z Turcja dosadnie: wymieniono dzume na cholere. Bo nie dosc, ze i tak UE musialoby przyjac z Turcji ta sama wysoka ilisc przesiedlencow, jak przy nielegalnej migracji to dojda jeszcze do tego tysiace obywateli tureckich, ktorzy zjada do Europy na podstawie ruchu bezwizowego. Wtedy nasi rodacy zostana zastapieni liczebnoscia przez inna nacje i straca palme pierwszenstwa w emigracji. Szef CSU Seehofer zapowiedzial juz z gory, ze jego partia nie poprze tego ukladu z Turcja, zeby nie oddac Europy na laske nieodpowiedzialnego satrapy Erdogana, ktory zgrywa sie na wspolczesnego sultana. Jedno mnie wkurza: przez tabuny natretnie pchajacych sie do Europy muzulmanow cala unia i Europa moze sie rozsypac.

    „To jeden z najciemniejszych dni w historii” – można przeczytać w sobotnim wydaniu „Zaman”, największego, przejmowanego przez władze tureckiego dziennika.  Na razie kraje bałkańskie (Serbia, Macedonia, Chorwacja i Słowenia) rozwiązali sprawę - bez ważnej wizy nie wpuszczą żadnej wycieczki do Niemiec. Jak pani Merkel chce handlować z Turkami niech ich transportuje samolotem. Wyraźnie myślisz życzeniowo. Turcja jest wciąż krajem III świata, na dodatek z brutalną dyktaturą militarno-religijną, prześladującą mniejszości narodowe, w tym głównie Kurdów. I co z tego, że duża część nadwyżki siły roboczej ze wsi tureckich już osiedliła się w slumsach Stambułu, Ankary i innych wielkich miast Turcji, skoro nie ma tam dla nich pracy? Przecież statystyki bezrobocia w Turcji są jeszcze bardziej ordynarnie fałszowane niż w Polsce. Turcja to jest przecież coraz szybciej cykająca bomba zegarowa - pytanie nie jest czy ona wybuchnie, ale tylko kiedy i z jaką siłą. Europa powinna się więc trzymać jak najdalej od Turcji.


    votre commentaire
  • Tak, nasza obecna „zachodnia” cywilizacja, oparta na kapitalizmie rynkowym i chrześcijaństwie, kończy się na naszych oczach, bowiem taki jest los wszystkich cywilizacji. Przypomnę tu tylko te największe nam znane z historii: sumeryjską, babilońską, (staro)egipską, (staro)grecką, (staro)rzymską i perską oraz cywilizacje Indian z Ameryki oraz starożytne cywilizacje Indii i Chin oraz Japonii i Korei. Musimy się zastanowć nad dalszym istnieniem UE.Wydaje mi się,że musimy dążyć do dalszej intergracji UE.Dzisiaj PiS mówi,że nieprzyjmiemy waluty euro tak długo aż nasze zarobki nie osiągną zarobków UE ba nawet kiedy je przekroczą!!Podpisując traktat o przystąpieniu do UE zobowiązaliśmy się do przyjęcia pieniądza euro,było nawet referendum w tej sprawie.Brak przystąpienia do strefy euro kosztuje nas bardzo dużo bo inwestorzy wolą inwestować tam gdzie waluta jest stabilna,umowy pospisywane są na lata a nie z dnia na dzień.Niewidomo co będzie się działo ze złotym za dwa-trzy lata,już dzisiaj traci na wartości,co będzie dalej? Dalsza integracja Polski z UE tak, ale tylko na sprawiedliwych warunkach, czyli takie same płace, zasiłki, emerytury i renty w Polsce jak i w Niemczech, nawet jeśli miało by to oznaczać spadek płac, zasiłków, emerytur i rent w Niemczech. Inaczej taka integracja nie ma dla nas sensu, jako że torby z nadrukiem tworzy z Polski kolonię Niemiec. 

    Poza tym, to euro doprowadziło biedniejsze kraje Unii do głębokiego kryzysu – wystarczy, ze wspomnę tu tylko Grecję i Portugalię. Powtarzam więc, ze euro jest zbyt silną walutą dla biedniejszych państw Unii, takich jak właśnie Polska i że przed wojną też mieliśmy silną walutę, ale słabą gospodarkę, a więc skończyło się to klęską wrześniową. 

    Na koniec: złoty się obecnie umacnia w stosunku do wielu walut, w tym do funta brytyjskiego (GBP) i franka szwajcarskiego (CHF), a poza tym, to obecnie pieniądz nie ma już wartości, a tylko zmienną siłę nabywczą. Generalnie: skoro już musimy być czyimś wasalem, to powinniśmy uświadomić sobie, że przyszłość jest na Wschodzie, a nie na Zachodzie (a więc nie w UE) i zastanowić się czy lepiej będzie nam zostać wasalem Rosji czy też wasalem Chin, jako że potęga USA, a co za tym idzie także i UE: zarówno gospodarcza jak też i militarna, z każdym rokiem maleje. Powodem tego jest to, że Stany Zjednoczone a wraz z nimi także tzw. stara Unia Europejska (czyli głównie UK, Francja, Niemcy i Benelux) osiągnęły dawno temu próg swoich możliwości rozwojowych, podobnie zresztą jak Japonia. Główny powód zastoju oraz recesji na Zachodzie to jest przecież wyczerpanie się tamże najważniejszych czynników rozwoju, takich jak przede wszystkim tanie surowce, tania ale jednocześnie wydajna siła robocza, wysoka innowacyjność ludności etc. Zachód dysponuje wciąż potężnym kapitałem finansowym, ale ponieważ w zachodnim modelu kapitalizmu rynkowego liczy się tylko szybki zysk, to ów kapitał nie jest od dawna inwestowany w produkcyjny sektor gospodarki, a tylko w wirtualny, nieprodukcyjny i w dużej mierze spekulacyjny a więc pasożytniczy sektor finansów, przez co realny sektor gospodarki na Zachodzie jest od dawna niedofinansowany, a więc znajduje się on w stanie zapaści, a wraz z nim cała gospodarka tegoż Zachodu. 

    Co gorsza, tego stanu rzeczy nie da się zmienić w obecnych warunkach plutokracji, czyli rządów elity pieniądza (w skrócie bankierów), a więc Zachód, w tym szczególnie zaś USA, najpotężniejsze mocarstwo owego Zachodu, a wraz nim Japonia i UE oraz Kanada i Australia, skazany jest na upadek, tak samo jak skazane na upadek były w swoim czasie wielkie poprzednie imperia, takie jak na przykład starożytne Chiny, starożytny Egipt, starożytny Rzym czy też, nie tak dawno temu, Imperium Brytyjskie, nad którym, przypominam, słońce nigdy nie zachodziło... Nie kończy się dla Polaków wyzwolonych z rojeń przedmurza,"ojczyzny wolnej",obrony życia..itp. 

    Dla Polaków wyjechanych. Fachowych,pazernych na swój rozwój i na szczęście swoje i na szczęście najbliższych. 

    Przy ich czynnym udziale Zachód się nie skończy. 

    Kraina nadwiślańska skończy jako czarna dziura przy istotnym udziale w tej czerni osobników w czerni oraz osobników zachwalających "wschód" wbrew jakiejkolwiek logice.

     

    A o upadku cywilizacji zachodniej pisał już dawno (prawie 100 lat temu) wybitny polsko-amerykański socjolog, Florian Znaniecki, w swym dziele „Upadek cywilizacji zachodniej. Szkic z pogranicza filozofii kultury i socjologii” 


    votre commentaire
  • „jestem przywiązany do tego pojęcia (społeczeństwo obywatelskie), gdyż moim zdaniem zdaniem stanowi ono twórczą antynomię kategorii wspólnoty narodowej. Opowiadam się zatem po stronie „Gesellschaft” (społeczeństwo), a nie „Gemainschaft” (wspólnota)”

    Podchodzę do tego podobnie z tym, że wystarcza mi określenie „społeczeństwo”. Ono moim zdaniem jest dostatecznie wyczerpujace bo oznacza dużą zbiorowość, zamieszkującą określone terytorium, sklejoną wspólną kulturą, tożsamościa oraz siecią rozmaitych kooperacji. Ponadto zorganizowaną i posiadającą instytucje.No, ale jeśli zaczniemy nadmiernie tabuizować pewne słowa, to dojdziemy do absurdu. Wówczas np. obóz liberalny nie będzie mógł mówić o liberalizacji ustawy anty-aborcyjnej w obawie, że słowo „liberalizacja” skojarzy się komuś z neoliberalizmem. Pomijając nielogiczność takiego podejścia, wskazałbym, że wskazywałoby ono — po pierwsze — na całkowitą kapitulację wobec zwykłej demagogii (np. tej proto/pisowskiej, która już w czasach PC próbowała stygmatyzować wszystko, co miało związek z liberalizmem). Po drugie, podejście takie niczym nie różniłoby się od tego, co tutaj krytykujesz — od ruchu niwelowania istotnych różnic; a przecież są różne liberalizacje, podobnie jak różne liberalizmy — oraz różne demokracje (jedne lepsze, inne gorsze)…

    Zwracam na to uwagę zwłaszcza w kontekście Twojego postulatu, by podstawowe kategorie — demokracja, społeczeństwo — były bezprzymiotnikowe. Dziwi mnie ten postulat — zwłaszcza, jeśli jednocześnie zżymasz się na praktyki polegające na szpachlowaniu konfliktów czy odmienności dzielących (i definiujących) struktury społeczne. Moim zdaniem (podobnie jak Twoim) musimy dziś wspierać procesy wydobywania i rozumienia tych różnic. Co za tym idzie, musi także uświadomić sobie istotowe różnice między demokracją liberalną a suwerenną. W przeciwnym razie wrogowie demokracji oraz wolności będą mogli przywdziewać demokratyczne szatki i niszczyć wolność, podając się za wyzwolicieli.

    Analogicznie, proces określania tego, co społeczne powinien — moim zdaniem — uzupełniać podmiot „społeczeństwo” niezbędnym dziś orzecznikiem „obywatelskie”. Dlaczego? Ponieważ figura obywatela jest źródłową figurą dobrej nowoczesności. Szczególnie we współczesnej Polsce obywatel („citoyen”) powinien być dowartościowany, stanowi on bowiem dialektyczną antynomię mieszczanina („burgeois”). Historia ostatnich 25 lat pokazuje, że mamy za mało samowiednych, po kantowsku „pełnoletnich” obywateli, za dużo natomiast naiwnej wiary w samorzutnie postępową 

    Tak więc nie widzę powodu by dodawać przydomek „obywatelskie” społeczeństwu.„jedynym antidotum na tę niewydolność (demokracji liberalnej) jest pogłębianie liberalizacji (albo twórczy powrót do klasycznych idei liberalnych)”

    Dla mnie twoje zastrzeżenie „albo twórczy powrót do klasycznych idei liberalnych” jest podstawowym, niezbędnym warunkiem przywrócenie dobrze funkcjonujacej demokracji – bez przymiotników.

    Niestety samo okreslenie „liberalizacja” w praktyce pomiary wentylacji dla sanepidu sprowadza się do destrukcji neoliberalnej. Taka współczesnie treść sie pod nim kryje.

    A to moim zdaniem właśnie neoliberalizm najbardziej przyczynił sie do kryzysu współczesnych demokracji. Neoliberalizm podporządkowując ją sobie, czyniąc z niej narzędzie swych interesów sprawił, że stała się dysfunkcjonalna.

    Jak sobie przypominam określenie „społeczeństwo obywatelskie” przeszczepiła na grunt polski opozycja antykomunistyczna by nadać swej działalnosci wymiar „obywatelskiego” oporu przeciwko totalitarnemu systemowi. To wówczas z punktu widzenia strategi walki politycznej było zrozumiałe bo nadawało tej walce wymiar wspólnego (jednolitego) frontu – ponad podziałami.

    Lecz w warunkach wolnosciowych, demokratycznych, zakladających przecież walkę i rozstrzyganie rozmaitych grupowych interesów, to straciło sens.

    No i jak sądzę wpłynęło na słabość polskiej demokracji mistyfikujac konflikty interesów rozmaitych grup społecznych – o czym pisałem wczesniej.


    votre commentaire
  • ak napisałem wyżej nie mam przekonania do pojęcia „demokratury” z uwagi na jej ogólnikowość. Stosuję je tylko dlatego, że nic innego nie wymyslono by okreslić jakoś tę formę sprawowania władzy.

    Ale oczywiście nie mam nic przeciwko temu by określać ją jako „hybrydowość” czyli jak piszesz „chaotyczną mieszaniną elementów demokratycznych i autorytarnych, które tworzą nieprzewidywalne przeploty – słabo kontrolowane przez społeczeństwo obywatelskie.”

    Z tym, że mam również mieszane uczucia w stosunku do określenia „społeczeństwo obywatelskie”. Jestem bowiem zadania, że to okreslenie mistyfikuje, ukrywa zróznicowanie społeczne – myslę oczywiscie o konfliktach.

    Jest charakterystyczne, że moim zdaniem zaklamujące społeczną rzeczywistość określenie „społeczeństwo obywatelskie” jest ściśle związane z pojęciem „demokracji liberalnej”.wiele razy pisałem o tym, jak lud, wśród którego żyję, bezkrwawo, ale stanowczo i definitywnie wyemancypował się spod kościelnej kurateli, która trwała tutaj od początku  przez kolonistów przybywających z Francji. To, co miało miejsce w La belle Province przekładało się na jeszcze więcej kościoła w sferze publicznej, niż ma to miejsce obecnie w Polsce. Nie bez przyczyny okres ten nazywa sie tutaj Okresem Ciemności.

    Ale ludek zaczął mieć dość, przestał się bać i zechciał, a przy tym wykorzystał specyficzny klimat lat 60-tych i podziękował sukienkowym, wskazując im ich miejce, podobnie jak wskazał miejsce religii jako takiej, pomimo iż znakomita większość była wierząca i katolicka (wciąż mowa o La belle Province , a nie o całej Kanadzie). Dziś żadna religia nie ma miejsca w sferze publicznej.Dużo zależy od tego, jak definiujemy pojęcie społeczeństwa obywatelskiego — i jak takie społeczeństw kształtujemy w społecznej praktyce. Ja jestem przywiązany do tego pojęcia, gdyż moim zdaniem zdaniem stanowi ono twórczą antynomię kategorii wspólnoty narodowej. Opowiadam się zatem po stronie „Gesellschaft” (społeczeństwo), a nie „Gemainschaft” (wspólnota) — jestem zwolennikiem samowiednego zrzeszenia obywateli, a nie samorzutnej wspólnoty ziomków. W tym kontekście „społeczeństwo obywateli” jest dla mnie jedną z kantowskich idei regulatywnych — to swego rodzaju ideał; nie wiadomo, czy zdołamy go osiągnąć, ale powinniśmy doń dążyć i zbliżać się choćby asymptotycznie; działając przy tym i myśląc tak, jakby w pełni samowiedna (po kantowsku „pełnoletnia”) struktura obywatelska była możliwa do osiągnięcia.

    Zgodziłbym się przy tym, że renesans pojęcia „wspólnoty” (oraz kariera korespondujących z nim pojęć: „demokracji nieliberalnej”, „suwerennej”, „demokratury”) koresponduje z niewydolnością demokracji liberalnej. Jasne — tam, gdzie ona zawodzi, pojawiają się anty-liberalne alternatywy. Podkreśliłbym jednak, że jedynym antidotum na tę  niewydolność jest pogłębianie liberalizacji (albo twórczy powrót do klasycznych idei liberalnych), a nie jej ograniczanie (podobnie z niewydolnością UE — lekarstwem na nią jest pogłębiona w przemyślany sposób integracja, a nie chaotyczne ruchy dezintegracyjne).

    Ja wciąż wierzę, że taka Spokojna Rewolucja, jaka miała miejsce w Quebec, jest możliwa w Polsce i kiedyś ona nastąpi. Jak nie w tym, to w następnym pokoleniu. Pasta do zębów wylazła z tubki i nie da się jej wepchać spowrotem. Wystarczająca liczba Polaków zakosztowała wolności i europejskości, żeby nie dać się zahuczeć kościelno-prawicowej, nacjonalistycznej sforze.

    Jesli bowiem mówimy o swoistych patologiach „demokratury” czy „hybrydy” to trudno nie zauwazyć, że ich źródłem są powazne mankamenty demokracji liberalnej. Głównie to, że jej formule od końca ubiegłego wieku nie mozna było rozstrzygnąć czy rozwiązać poważnych, narastających problemów czy konfliktów społecznych. Również dlatego, że stwarzano jakieś pozory „obywatelskości” co jako zywo przypomina dawną „bezklasowość”.

    Po prostu skrywane (również semantycznie – „obywatelskość”)) konflikty nabrzmiewały, narastały czego efektem są „demokratury” lub „hybrydy”.


    votre commentaire
  • Postepowy amerykanski rezyser filmowy, Oliver Stone, twierdzi ze manipulowane liczenie glosow nie pozwala na demokratyczny wybor wladzy w USA.

    Moze zaczniemy od poczatku i najpierw naprawimy system wyborczy ?

    Przeciez zwycistwo wyborcze MALEGO INKWIZYTORA moze byc totalna manipulacja i zamiast klocic sie miedzy soba, zafundujmy sobie przejrzyste wybory, wzorowany na najlepszych systemach uzywanych w Zachodniej Europie – moze zwyciestwo Jareczka to oszustwo ? są rzecz jasna za dokopaniem krajom rozwiniętym, Szwabom i Jankesom, Angolom i Żabojadom, a przy okazji Kanadolom i Kangurom. To sa durnie, w ich mniemaniu, godne porażki na globalnym polu, im wcześniej tym lepiej. Dziwi mnie, że po pierwsze największym krajem rozwiniętym, który cierpi na niskich cenach ropy po stronie podażowej jest USA. To jest momentami największy producent ropy na świecie, chyba że USA już nie są krajem rozwiniętym. Ale patrząc od strony popytowej wszystkie te kraje z Kanadą i Australią są na plusie. Linie lotnicze korzystają, kierowcy korzystają, koszty transportu dóbr spadają, wszystko jakoś do kupy gra. Jednym z mechanizmów są kursy walutowe, za 1 USD płaciło się w szczycie tego dostosowania walutowego o ponad 40 procent więcej w walutach CAD i AUD odpowiednio. Po drugie, gdy rzucałam tezę, że Rosja na wojnie w Syrii wyszła jak Zabłocki na mydle to chciałam m.in. unaocznić, że Rosja nadaje się na mocartstwo światowe jak ja na perskiego szacha. Każde zaangażowanie w globalną politykę jakiegoś aspirującego mocarstwa niesie obok korzyści także ryzyko kosztów. Rosja płaci gwałtownym i głębokim spadkiem stopy życiowej swoich obywateli, a ostatnio musiała ograniczyć budżet wojskowy. Jej potencjał jest marny. Pardon, wyjątkiem jest siła w gębie, w podbijaniu bębenka i nabijania własnych obywateli w dumę, którą musza sie najeść w trudnych czasach.

    Oliver Stone twierdzi w wywiadzie dla Rolling Stone, ze wystarczy tylko oszukac 5 % glosow ( a z wyborow samorzadowych wiadomo, ze to u nas mozliwe.)Odnośnie demokratury — mam pewności, czy sytuacja, w której władza wykonawcza zacznie traktować wyroki sądów jak niezobowiązujące „opinie”, to będzie jeszcze demokratura czy już dyktatura. Ale oczywiście zgadzam się z Tobą, że „demokraturę” możemy uznać za przydatne pojęcie w naszych dyskusjach.

    Zastanawiałbym się natomiast, przy pomocy jakich metafor ją definiować. Nie do końca odpowiada mi metafora „fasady”, wyznaczająca dość klarowny podział na demokratyczną kurtynę z jednej strony i dyktatorską zakulisowość — z drugiej. Mnie bardziej przekonuje figura „hybrydy” (to zresztą pojęcie, jakie stosuje np. „The Economist” w dorocznych raportach na temat stanu demokracji — klasyfikując niektóre systemy jako hybrydowe). Hybryda jest chaotyczną mieszaniną elementów demokratycznych i autorytarnych room escape , które tworzą nieprzewidywalne przeploty — słabo kontrolowane przez społeczeństwo obywatelskie. Jeśli demokraturę uznamy za taką hybrydę, to zgodziłbym się, że aktualna polityka PiS-u rozgrywa się w ramach demokratury, zarazem aktywnie ją współtworząc.

    Te wybory to moze po prostu prowokacja, celem ktorej jest macenie wody.


    votre commentaire